
Nasza drużyna miała w tym sezonie powody do zadowolenia. Pomimo wielu zmian na ławce trenerskiej ostatecznie udało się jej osiągnąć 6. miejsce w rozgrywkach. O swojej krótkiej, ale pełnej wyzwań przygodzie z Orlen Ligą opowiada Ettore Guidetti.
W walce o 5. miejsce dąbrowianki okazały się silniejsze, ale i tak awans o dwa „oczka” w lidze może cieszyć…
Ettore Guidetti: – Kiedy przyjechałem do Legionowa, moi menadżerowie poprosili mnie o zaplanowanie następnego sezonu. Musieliśmy zagrać bardzo trudne spotkania z Atomem, Chemikiem, Impelem i MKS-em Dąbrową Górniczą. Wielu osobom wydawało się, że skończymy rywalizację na 9. lub 10. miejscu, tymczasem pracowaliśmy nadal ciężko. Dziewczyny walczyły niesamowicie, sprawy techniczne również szły w dobry kierunku. W rezultacie stał się pierwszy cud i po rundzie zasadniczej byliśmy na miejscu ósmym.
Przed meczami z BKS-em Aluprofem Bielsko-Biała chyba nikt nie stawiał was w roli faworytów. Legionovia jednak zagrała fenomenalnie i sprawiła nie lada sensację. Pan też się tego spodziewał?
– To był nasz drugi cud… Zawodniczki, ale także sztab – Robert (Strzałkowski – przyp. red), Jola (Studzienna – przyp. red), Piotr (Olenderek – przyp. red.) czy kierownik drużyny, żadne z nas nie straciło nadziei na zwycięstwo w tych spotkaniach. Było ciężko, bowiem podczas przygotowań mieliśmy do dyspozycji tylko pięć dziewczyn ze względu na juniorskie finały. Naszej drużyna jednak nie złożyła broni i również dzięki „Gajo” (Natalii Gajewskiej – przyp. red.), udało nam się dotrzeć do piątego seta… Chcieliśmy nadal walczyć. I tę walkę było widać!
Stery legionowskiej drużyny objął pan dość późno, bo w lutym. Jakim sposobem udało się panu poprowadzić tak młody zespół do historycznego awansu?
– Ćwiczenia, metodologia, biomechanika i pozytywne myślenie. Szczerze wierzę, że każdy może zrobić postęp, jeśli tylko tego chce. Nasz umysł jest tak zaprogramowany, aby uczył się każdego dnia coraz więcej.
W następnym sezonie również zobaczymy pana w roli pierwszego szkoleniowca. Jaką strategię obierze pan w nadchodzącym sezonie?
– Strategią jest ponowne zbadanie drużyny tak, aby pomóc każdej zawodnicze w takim samym stopniu. Ważne jest również pozytywne nastawienie w stu procentach. Dobry trener to taki, który obiera najlepszą z możliwych dróg współpracy z drużyną – chęć samorozwoju i uczenia się.
Wasi kibice są z wami na dobre i złe. Nie tak dawno temu, na specjalnie zorganizowanym spotkaniu przygotowali wam milą niespodziankę. To musi być chyba szczególna chwila w życiu każdego trenera?
– Kibice Legionovii to naprawdę wyjątkowi ludzie… Urodziłem się, żyłem, grałem i byłem trenerem w Modenie, a tam siatkówka jest wszystkim. W Polsce, szczególnie w Legionowie odkryłem nowy poziom kibicowania. Kocham naszych sympatyków, bo to właśnie oni sprawiają, że czuje się jak u siebie w domu!
źródło: siatka.org, aut.: Kaja Strzałkowska