
Nasze siatkarki zakończyły sezon na 6. miejscu ulegając dąbrowiankom. – Bardzo się cieszę z tego wyniku, bo tak naprawdę zrealizowałyśmy swój cel założony na początku sezonu – mówi Malwina Smarzek, atakująca legionowianek.
Czy to szóste miejsce należy traktować jako wasz sukces?
Malwina Smarzek: – Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Gdyby nam ktoś dał to szóste miejsce przed sezonem, to pewnie byśmy je brały w ciemno. Jednak gdy pojawiła się szansa, by zająć nawet 5. pozycję to wszystkim nam bardzo zależało, by je zdobyć. Porażka zawsze boli. Trudno mi powiedzieć czego zabrakło. Bardzo szkoda pierwszego seta, tego kolejnego również, ale taki jest sport. Niemniej jednak ja bardzo się cieszę z tego wyniku, bo tak naprawdę zrealizowałyśmy swój cel założony na początku sezonu, a były takie momenty, że nie do końca wszyscy wierzyli, że jest to możliwe. Ja jestem też bardzo zadowolona z tego sezonu, bo „trochę” pograłam.
Do Dąbrowy Górniczej przyjechałaś prosto ze zgrupowania kadry juniorek. Czy nie miałaś problemu, by wejść w rytm meczowy?
– Z „wejściem” w rytm meczowy nie miałam problemu. Chodzi jednak o to, że praca z kadrą sprawia, że byłam trochę zmęczona. Wczoraj grałyśmy mecz sparingowy. Przygotowujemy się do bardzo ważnego turnieju, dlatego uczestniczę w treningach na siłowni i ja też to odczułam. Dopiero zakończył się sezon, a muszę przygotowywać wysoką formę wraz z drużyną na czwartkowy mecz z Włoszkami. Będzie bardzo trudno o zwycięstwo, ale jedziemy do Rosji po awans.
W tym roku kadra juniorek miała bardzo utrudnione przygotowania. Sezon w Orlen Lidze dopiero się zakończył, a przecież część z zawodniczek zdawała jeszcze maturę…
– Zgadzam się, sezon był bardzo długi dlatego nie wszystkie dziewczyny mogły przygotowywać się z kadrą od początku. Dziewczyny rozpoczęły treningi już miesiąc temu, ja dołączyłam do nich dopiero niedawno. Trzeba jednak walczyć, mamy taką, a nie inną sytuację. Grupa jest bardzo wymagająca, ale przed rozpoczęciem turnieju nie można niczego przesądzać, jedziemy do Anapy, by wygrać ten turniej.
Kiedy wobec tego znajdziesz czas na odpoczynek?
– W tej chwili nie mam pojęcia. Kiedy wrócę z występów w kadrze juniorek na pewno skontaktuję się z trenerem reprezentacji seniorek i dowiem się wszystkiego.
Czujesz, że ten sezon pod względem intensywności meczów był dla ciebie przełomowy?
– W poprzednim sezonie wbrew pozorom też grałam bardzo dużo. Występowałam w dwóch ligach, także w juniorkach. Później doszły jeszcze mecze w reprezentacji Polski seniorek dlatego tych spotkań było naprawdę wiele. Muszę przyznać, że rok temu myślałam, że nie da się już częściej grać, ale teraz przekonałam się, że jednak można (śmiech).
Czy nie żałujesz, że nie mogłaś pomóc drużynie od samego początku sezonu?
– Oczywiście, że żałuję, tylko że kontuzje są to rzeczy, których nie można „przeskoczyć” dlatego nie ma co gdybać…
Jak podoba ci się koncepcja budowania zespołu w oparciu o młode zawodniczki?
– Uważam, że to przyniesie efekt za 2-3 lata. Na pewno nie możemy oczekiwać tego natychmiast. Myślę, że jest to bardzo dobry pomysł, trzeba się tego konsekwentnie trzymać, nie robić radykalnych zmian. Wtedy powinno być dobrze.
źródło: siatka.org, aut.: Piotr Woźniak