
Szkoda. Tym jednym słowem najlepiej ocenić mecz w Łodzi. Przeciwko naszpikowanej mocnymi siatkarkami, reprezentantkami kilku krajów, łodziankom stanęły nasze dziewczyny i… powalczyły. Wygraliśmy pierwszą partię i zapachniało małą sensacją. Od początku graliśmy mądrze, konsekwentnie i z pomysłem. Wszystkie dziewczyny grały dobrze. Ta wygrana w pierwszej partii sprawiła, że dziewczyny zbytnio się rozluźniły i trzecią partię oddały za darmo. Posypało się zupełnie przyjęcie, naszym libero zabrakło wyraźnie zimnej krwi i przestaliśmy skutecznie atakować. Jednak od stanu 1:1 znów zaczęła się wielka walka, i obie ostatnie partie były bardzo wyrównane. Ale niestety zabrakło nam i zimnej krwi, i chyba trochę odwagi w sytuacjach na siatce. Doświadczone łodzianki potrafiły po prostu w kluczowych momentach wziąć więcej ryzyka na siebie, lepiej grały w ataku i spokojniej przyjmowały. Tym ligowym ograniem pokonały nas i zasłużenie wygrały siatkarsko. Jedno jest jednak pewne. Poza elementami o których wypowie się trener w krótkim wywiadzie pomeczowym, spisaliśmy się nieźle i można z optymizmem patrzeć na grę w kolejnych meczach. A porażka z murowanym kandydatem do medalu ujmy dziewczynom nie przyniosła na pewno.
Budowlani Łódź – Legionovia Legionowo 3:1 (21:25, 25:8, 25:21, 25:20)
Składy zespołów:
Budowlani: Polańska (17), Pycia (11), Beier (17), Grobelna (12), Vincourova (7), Grajber (10), Maj-Erwardt (libero) oraz Pelc, Tobiasz, Twardowska i Strózik
Legionovia: Mikołajewska (9), Chojnacka (8), Połeć (5), Grabka (6), Bociek (15), Skiba (17), Adamek (libero) oraz Pacak, Rasińska, Wawrzyniak, Bączyńska i Korabiec (libero)